niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 29


Wyprzedziłam Harry'ego, szedł tuż za mną, do momentu kiedy skręcił w drugą stronę, gdy podeszłam do rodziców. Wyrzucili już wszystkie resztki jedzenia, a w dłoniach mieli swoje granatowe wrotki.
- Gotowa na powrót do domu ? - Tata zapytał, niecierpliwie kręcąc swoje klucze dokoła wskazującego palca.
- Byliśmy tu jedynie godzinę, nie możemy zostać trochę dłużej? - Zapytałam, patrząc w górę na wiszący ścienny zegar. Nawet nie było czternastej trzydzieści.
- Nie, twoja mama nie czuje się zbyt dobrze. - Wymamrotał.
Spojrzałam na mamę, jej cera była zaczerwieniona. Przechyliła głowę w moją stronę, przyłapując mnie na gapieniu się na nią.
- To nic takiego, jedynie ból głowy. - Powiedziała, potrząsając głową.
- Oh, tak. - Skinęłam, nie miałam innych argumentów i szłam za nimi. Chwyciłam moje rolki ze stolika przy którym siedzieliśmy i podeszłam do lady. Słodki starszy pan uśmiechnął się, jak oddałam mu moje rolki, nie mogłam  nic na to poradzić, że odwzajemniłam uśmiech. Zanim przeszliśmy przez frontowe drzwi. Szybko zerknęłam za siebie, szukając w tłumie jakiekolwiek znaku obecności Harry'ego.  W końcu nie złapałam z nim kontaktu wzrokowego, ale to nie sprawiło, że przestałam się uśmiechać, jak wariat.
- Coś nie tak ? - Tata zapytał, łącząc brwi.
Padał mglisty deszcz, kiedy kontynuowaliśmy spacer, niebo stawało się coraz bardziej ciemniejsze niż było jakieś parę godzin temu, gdy obudziłam się. Prawie zapomniałam, że tata zadał mi pytanie zanim przeszkodził mi w moich myślach, kaszląc w swój rękaw. Odwróciłam się do niego, aby zobaczyć że jego brwi nadal są wygięte w łuk. Machnęłam ręką.
- Um nie, nie wszystko w porządku. - Wolno skinął, kiedy doszliśmy do samochodu, otworzył dla mnie drzwi.
- Dziękuję. - Wymamrotałam. Wsunęłam się w środku w szare skórzane siedzenie. Nałożyłam nogę na nogę i zapięłam się. Ramiona natychmiast pokryły się gęsią skórką i szczypały, gdy zimne powietrze przeszło przez małe otwory uderzają w moja skórę. Droga do domu była straszliwie cicha, jedyny dźwięk należał do przednich wycieraczek szyby i okazjonalnie tata pociągał nosem z powodu jego alergii. Nawet kiedy zapytałam czy włączy radio, sprzeciwił się, przypominając o tym, że mamę boli głowa. Stale powtarzała, jak jej to nie przeszkadza i żebyśmy się nie przejmowali.
Telefon zawibrował w mojej kieszonce i gdy moje oczy dostosowały się do jasnego światła wyświetlacza, nie mogłam na to nic poradzić, że  uśmiechnęłam się  do siebie. Zdecydowałam nie roztrząsać całej sytuacji z Harrym, więc mój palec wolno stuknął w przycisk "ignoruj", wiem, że go to wkurzy. Kiedy zatrzymaliśmy się na podjeździe na zewnątrz lało, niestety nie miałam płaszcza ani parasolki, żeby uniknąć przemoczenia zanim dotrę na ganek. Gdy tata otworzył samochód, wykonałam szalony bieg ku frontowym drzwiom. Na szczęście moje włosy nie były po kołtunione. Gdy tata otworzył drzwi, skierowałam się do schodów.
- Jeśli ktoś będzie mnie potrzebował, biorę prysznic. - Mruknęłam, kiedy weszłam na pierwszy stopień.
 Kiedy weszłam do pokoju chwyciłam stary t-shirt i wygodne shorty z mojej szuflady zanim podeszłam do okna, spojrzałam w dół na trawnik. Nie byłam pewna kiedy Harry się pokaże, a nie chcę zamykać okna, ponieważ jeśli to zrobię, będzie całkowicie mokry. Nie uważam, żeby był to najlepszy pomysł, przychodzić dziś wieczorem, ale nie będę się z nim spierać. Jego towarzystwo byłoby niesamowite na ponure popołudnie jak to, ale po prostu nie wiem jakie są jego intencje. Gdy doszłam do łazienki, zamknęłam drzwi za sobą i powoli zdejmowałam moje przemoczone i lepiące się ubrania. Włączyłam wodę i czekałam aż będzie perfekcyjna temperatura żeby wziąć prysznic. Nigdy nie brałam długich pryszniców, więc dość szybko przeniosłam się na różową i puszystą mate w dziesięć minut. Wysuszyłam ciało ręcznikiem i założyłam bieliznę, a następnie t-shirt i shorty. Miałam suche włosy, ale z czystego lenistwa związałam je w kucyk. Nawet rozważałam zrobić warkocz, ale moje myśli zostały przerwane, gdy usłyszałam jak coś ciężko opada na panele w moim pokoju, słyszałam też mamrotanie. Podniosłam brew i powoli otworzyłam drzwi, moje usta natychmiast wykrzywiły się w uśmiechu, gdy przyglądałam się jak Harry cierpliwie siedzi na łóżku. Spojrzał w moim kierunku. Jego biała bluzka była praktycznie przezroczysta, włosy gęstsze i bardziej kręcone niż zwykle od trwającej ulewy. Chciałbym właśnie sie podkraść do niego, ale zanim zdążyłam, jego głowa była zwrócona w moim kierunku.
- Oh, hej. - Uśmiechnął się odwracając się w moją stronę.
- Hej. - Powtórzyłam niezręcznie, siadając obok niego na moim łóżku. Skrzyżowałam nogi w pozycji "precel" zgięłam dłonie na klatce piersiowej.
- Jak długo tu jesteś? - Zapytałam, bawiąc się moim kucykiem.
- Dopiero tu przyszedłem. - Odpowiedział, prowadząc swoją dłoń po włosach.
- Dlaczego nie odebrałaś telefonu? - Zapytał, nagle zmieniając temat.
- Byłam z rodzicami w samochodzie. -  Po prostu odpowiedziałam.
- Cholerny deszcz. - Mruknął, opierając się z powrotem o moje łózko.
Przesunął się spokojnie po kołdrze, wcześniej wypuszczając chrząkniecie. Wstał  i chwycił rąbek koszulki, zdejmując ją przez głowę, wszystkie ukryte tatuaże zdobiące jego klatkę piersiową były teraz widoczne. Spojrzałam na niego ponownie.
- Nienawidzę deszczu.- Prychnął, siadając z powrotem obok mnie.
- Nigdy nie brałam Cię za łyżworolkarza.
- Myślę, że mogę to samo powiedzieć o tobie.
- Nie, ale naprawdę, czemu tam byłeś?
- To był pomysł Mike'a. - Wzruszył ramionami.
- Lubi jazdę na rolkach? - Zapytałam, marszcząc nos.
- Bardziej chodzi o dziewczyny niż o aktywność. - Harry zaśmiał się.
Przewróciłam oczami.
- Oczywiście.
- Więc ta dziewczyna na imprezie Mikey'go, to jego dziewczyna czy coś?- Zapytałam
- Daisy ? Ona jest...ona jest już czymś. - Zaśmiał się.
Podniosłam brew.
- Co masz na myśli?
- Mają nieregularne relacje, takie od czasu do czasu.- Wzruszył ramionami.
- Od jak dawna? - Zapytałam, nagle zaczynając się interesować tą relacją.
- Nie wiem, z tego co powiedział mi Mikey to ... może rok ?
Tylko skinęłam, nie będąc pewna co mogłabym jeszcze powiedzieć. Harry trzymał głowę w dół, ale jego oczy spotkały się z moimi.
- Wiesz o co mi chodziło, gdy powiedziałem, że to jeszcze nie skończone? - Zapytał, na jego ustach pojawił się chytry uśmiech.
Zanim nawet miałam szanse do powiedzenia czegokolwiek, przycisnął moje plecy do łóżka. Jego ciało uniosło się nade mną, a twarz zniżyła się do mojej szyi i poczułam jego oddech na mojej skórze. Poczułam jego usta przy linii mojej szczeki, uczucie mrowienia sprawiło, że zaczęłam się śmiać. Próbowałam zakryć swoje usta rekami, ale nie mogłam ponieważ Harry je trzymał. Przechyliłam głowę w stronę jego dotyku, mój śmiech nigdy nie trwał tak długo.
- Co jest takie śmieszne? - Zapytał, zbliżając swoją twarz z powrotem, jego oczy spotkały się z moimi.
- Jestem bardzo wrażliwa na łaskotki to wszystko. - Pisnęłam, czułam jak jego usta nadal są blisko mnie.
- Tak? - Zapytał, gryząc swoja wargę.
Kiedy zaczęłam kiwać, jego dłonie znalazły drogę do mojego brzucha. Zaczął niemiłosiernie mnie łaskotać do momentu kiedy było mi ciężko oddychać przez śmiech.
- H-Harry przestań. - Zaśmiałam się, robiąc co w mojej mocy żeby zabrał dłonie ode mnie.
- P-proszę. - Pisnęłam.
- Moi rodzice s-są na dole.
 Później na szczęście przestał, ale nadal był nade mną.
- Nie masz nic przeciwko? - Zapytałam, pchając jego klatkę piersiową.
- Nie, ani trochę. - Zanucił, jego cholerny uśmiech był wciąż widoczny.
Był poważny przez kilka minut, aż zepsuł to śmiejąc się.
- Nie mogę się doczekać tego aresztu w poniedziałek. - Mrugnął, podszedł do okna, mokra koszulkę wziął w rękę i wyszedł.


____________________________
Hejo hejo!
Rozdział tłumaczyła Ola, ale ja piszę notatkę ponieważ to przeze mnie było opóźnienie!
Rozdział był już dawno przetłumaczony, tylko czekał na sprawdzenie.
Moja wina, że nie sprawdziłam go bo nie miałam czasu ;c

Zaglądajcie na konto Keepera na Twitterze, tam pojawiają sie spojlery do rozdziałów oraz konkretne daty publikacji!

Także wyczekujcie następnego spojlera na twitterze, a ja postaram się jak najszybciej dodać nowy rozdział!

P.S przepraszam, że tak się rozpisałam pod tłumaczeniem Oli, ale musiałam wytłumaczyć spóźnienie, a Olcia nie miała pomysłu na notkę! ;) - Ronnie xx

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 28.

Sobota.
Spędziłam ten dzień w większości z Anną i Laylą, w końcu wolne i wyszłyśmy do centrum handlowego. Kupiłam kilka rzeczy, ale nic szczególnego, nowy szalik, bluza z kapturem.  Z drugiej strony, zarówno Layla i Anna poszły na całość i kupiły każdą koszulkę, sukienkę i spódnicę, która wpadła im w oko. Wszystko było normalnie i mi się podobało. Po prostu było po staremu.
Zadzwoniłam do Harry'ego, kiedy wróciłam do domu i opowiedziałam mu o moim dniu, powiedział mi, że powinnam założyć mój nowy szalik w poniedziałek i powiedziałem mu, że możliwie to zrobię. Kontynuował rozmowę, opowiadając mi o swoim dniu, uśmiechnęłam się, jak usłyszałam, że spotkał się z Benem i strzelił kilka bramek, jak za dawnych czasów. Życzył mi dobrej nocy i rozłączył się zostawiając mnie samą z moimi myślami dopóki nie zasnęłam.
Następnego dnia zostałam obudzona przez dźwięk grzmotu  tuż za moim oknem. Jęknęłam jak wstałam z łóżka. Zauważyłam , jak pochmurnie i ciemno było na zewnątrz i sprawdziłam swój telefon, aby zobaczyć , która jest godzina. Byłam w szoku, kiedy dowiedziałam się, że jest południe.
Pobiegłam na dół i zobaczyłam mojego tatę stojącego w kuchni, akurat robił kanapki. Podeszłam bliżej i musiał usłyszeć moje kroki na skrzypiących deskach podłogi, bo spojrzał w górę.
- Przespałaś śniadanie - Zaśmiał się.
- Tak. Wiem -Wymamrotałam i zajrzałam do lodówki.
 Przejrzałam każdy produkt w lodówce, aż w końcu zdecydowałam się na zwykły waniliowy jogurt.
Tata kiedy zobaczył mój wybór, zmarszczył brwi.
- To wszystko, co zjesz? Może zrobić ci kanapkę? Mogę zrobić twoją ulubioną.
- Nie, nie, to mi starczy. - machnęłam ręką wyciagając łyżeczkę z szuflady.
Już miałam wrócić na górę do swojego pokoju, kiedy tata zaczął mówić.
- Chcesz dzisiaj coś razem zrobić? Wiesz ... jako rodzina - Zapytał
Obróciłam się na pięcie.
- Co masz na myśli ? - Zapytałam.
- Możemy iść rolki.-  Uśmiechnął się .
Zmarszczyłam nos.
- Naprawdę? Od kiedy chodzimy na rolki?
- Cóż, chodzi o to, że nie robiliśmy tego od lat. Pomyślałem, że może chcesz trochę odświeżyć swoją pamięć, powspominać rzeczy z dzieciństwa. Chodziliśmy tam przez cały czas, jak byłaś dzieckiem, nawet obchodziłaś tam dziewiąte urodziny - wzruszył ramionami.
- Przypomniałeś mi - zaśmiałem się .
Ojciec skinął głową , jego twarz stałą się poważna .
Przygryzłam dolną wargę.
- Jasne możemy iść. Dlaczego nie?
Ojciec uniósł brew.
- Naprawdę?
- Tak - . Wzruszyłam ramionami.
Na jego ustach pojawił się pełen uśmiech.
- W porządku . Pójdę powiedzieć o tym mamie, za chwile będziemy gotowi.
- Dobrze - Skinąłem głową, wracając do pokoju.
Rozebrałam się z piżamy , ubrałam jeansy i t-shirt. Myślałam nad tym, żeby założyć spódnicę, ale szybko zmieniłam zdanie.
Wymyłam zęby i szybko przeczesałam swoje włosy. Chwyciłam telefon i skierowałam się na dół, tata i mama już czekali.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, poszliśmy do lady i poprosiliśmy o odpowiednie rozmiary rolek. W końcu je dostaliśmy, mój był trochę przyciasny.
Moja mama złapała za rękę mojego ojca, żeby jej pomógł, jak już weszli na tor. Leniwie dołączyłam ja za nimi, moja uwaga była całkowicie skupiona na muzyce, która szczytowała na listach przebojów, jak miała może z 5 lat.
Przejechałam tor dwa razy, kiedy moje oczy skupiły się na jednym punkcie, a usta mimowolnie otworzyły.
Zauważyłam, że Harry podszedł do lady a  Mikey, Keyden i Tommy szli niedaleko za nim. Po prostu, kiedy się tak na niego gapiłam jego oczy spoczęły na mnie. Prosta linia na jego twarzy szybko zamieniła się w uśmiech i pomachał do mnie. Z błogiego stanu na Ziemię sprowadził mnie mały chłopiec. Upadł przede mną na ziemię. Już miałam pomóc mu z powrotem wstać na nogi, ale zamiast tego patrzyłam, jak dziewczyna, która była w jego wieku z jasnymi blond warkoczami przyszła mu z pomocą. Wyciągnęła rękę do niego, a on łaskawie przyjął ofertę, chwytając ją. Podciągnęła go na nogi, kiedy dziewczyna go objęła żeby pomóc mu przywrócić równowagę na jego twarzy pojawił się rumieniec, który wywołał u mnie uśmiech.
Kiedy kilka razy przejechaliśmy cały tor zatrzymaliśmy się na hot dogi i napoje gazowane. Straciłam z oczu Harry'ego i jego przyjaciół w tłumie. Nie chciałam, żeby Harry okazywał mi czułość, kiedy mój ojciec był w pobliżu.
Wstałam od małego stolika i przeprosiłam wychodząc do łazienki, a moi rodzice dali mi małe skinienie. Nie miałam pojęcia gdzie iść, musiałam się kogoś zapytać. Znalazłam pracownika sprzątającego kilka metrów obok mnie dywan.
- Hej , um -wiesz gdzie jest łazienka ? - Zapytałam.
Podniósł głowę do góry, a jego palec pokazał mi kierunek w którym mam się udać.
- Wystarczy iść w kierunki pokoju gier, a toalety są zaraz obok niego po lewej stronie.
- Dzięki - Wymamrotałam,
Był tam stół bilardowy,  pinball maszyny i kilka żurawi wypełnionych pluszakami. Moje oczy spoczęły na ciemno brązowych drewnianych drzwiach z rysunkiem białej kobiety. To była pojedyncza łazienka, więc musiałam odczekać kolejkę.
Kiedy skończyłam i wracałam do rodziców, w pokoju gier dostrzegłam Harry'ego opartego o stół bilardowy. Przygryzał swoją dolną wargę. Skrzyżował ręce na piersi i skierował się w moją stronę. Zanim zdążyłam zaprotestować zaciągnął mnie do łazienki , zamykając za sobą drzwi .
- Co ty do cholery robisz ? - Zapytałam.
- Ja po prostu...  moglibyśmy porozmawiać , wiesz , ty i ja .
Przygryzłam nieco wargę.
- O czym?
- No wiesz - uśmiechnął się. - Nigdy tak naprawdę nie dostałem buziaka na pożegnanie.
Nie zdążyłam powiedzieć ani słowa, kiedy przybliżył dłoń do mojej twarzy i kciukiem powoli zaznaczył linię mojej szczęki po czym zrobił to samo z moją dolną wargą. Jego dotyk był ostrożny, a wyraz jego twarzy był miękki.
- Jeszcze nie. - wyszeptał, przysuwając swoje usta bliżej tak, że były centymetr od moich. Ostatecznie i tak sie połączyły. Przylgnął ciałem do mojego, jedna jego ręka objęła mnie w talii co usunęło jakąkolwiek przestrzeń między nami. Niestety nie trwało to długo, bo zabrzmiało pukanie do drzwi. Tak głośne, że aż odskoczyłam.
Harry roześmiał się, po czym otworzył drzwi. Starsza pani wysłał Harry'emu spojrzenie i jeśli spojrzenie mogłoby zabijać, przysięgam, że leżałby już na podłodze. Harry musiał uznać to za  zabawne ponieważ puścił do niej oczko, dzięki czemu jeszcze bardziej się rozzłościła. Wydostaliśmy się z pomieszczenia. Harry pociągnął mnie za rękę w jego kierunku. Jego usta były blisko mojego ucha.
- Pozwolę Ci teraz wrócić do rodziców, ale po powrocie do domu zostaw otwarte okno. Jeszcze nie skończyliśmy.


_______________________________________

Taaak wiem, w takim momencie ale to nie moja wina! : D 
Poza tym obiecałam rozdział w okolicach czwartku-piątku.
Pojawia się w piątek wieczorem bo wiecie dziś walentynki i świętowałam! ^^ ( lolz, a teraz wróćmy do rzeczywistości i tak na prawdę nie świętowałam bo nie mam z kim ;_; ) 

No i właśnie z tej otóż okazji chciałabym życzyć wam wszystkiego co najlepsze, czyli miłości, wymarzonego chłopaka i spełnienia wszystkich waszych zachcianek! xxx

PRZYPOMINAM SŁODZIAKI O NASZYM KONCIE NA TT.


Właśnie tam będą pojawiać się króciutkie spojelry do rozdziałów i daty kiedy pojawi sie nowy rozdział :) 

P.S Nie sprawdzałam rozdziału czy są błędy, ale dzisiaj już padam na twarz po siłowni ;C

 


niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 27


Posłałam Harry'emu mały pocieszający uśmiech, który uprzejmie oddał zanim ruszyliśmy w kierunku frontowych drzwi. Było kilka osób rozproszonych po głównym trawniku z papierosami pomiędzy ich palcami. Chociaż niebo było ciemne, mogłam dostrzec kłębki dymu papierosowego otaczające zimne powietrze. Mogłabym powiedzieć, że większość ludzi jest w domu stwierdzając po ilości samochodów zaparkowanych przed domem. Dom nie był duży, prawdopodobnie były dwa piętra, nie wydaję mi się, żeby był większy. 
Kiedy już weszliśmy do środka mój nos spotkał się z obrzydliwym zapachem z czego mogłam tylko rozpoznać mieszankę papierosowego dymu, potu, perfum, stęchłej wody kolońskiej i  silnego alkoholu. 
Pokój był wyraźnie zatłoczony i za każdym razem, kiedy się obróciłam ktoś stał przy mnie. Głos śmiejących się ludzi i bezmyślna paplanina była zagłuszona przez muzykę, która dzwoniła w moich uszach. 
Poczułam, jak Harry  zacieśnia uścisk wokół mojej tali.
- Spróbujmy wydostać ciebie z tego tłumu do kuchni, yeah ? - Zapytał.
Ledwo co usłyszałam jego głos zagłuszony muzyką i posłałam mu skinienie.
Harry prowadził mnie przez morze ludzi, popychał  niektórych z  nich, którzy stawiali opór. Kuchnia była na szczęście mniej zatłoczona, ramie Harry'ego uwolniło moją talie, by wziąć plastikowy czerwony kubek. 
- Chciałabyś coś ? - Zażartował, podnosząc kubek w moją stronę.
Szybko pociągnął go w dół i zaśmiał się, napełniając go ciemnym piwem.
- Patrzcie, kto się w końcu pojawił? - Głos rozpromienił się za mną i Harrym.
Obydwoje odwróciliśmy się, aby zobaczyć Mikey'go stojącego z dziewczyną. Miała nieprawdopodobnie długie, ciemno brązowe włosy, jej skóra miała perfekcyjny odcień opalenizny, a usta były pomalowane na czerwono. Była absolutnie przepiękna, jeśli mam być szczera. Ubrana była w białą mini sukienkę, może nieco powyżej jej łydki. To jest to kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie jestem odpowiednio ubrana do okazji, będąc w mojej bluzie i jeansach. 
Mikey zauważył, jak zerkam na nią więc odchrząknął.
- Oh tak, Harley to jest Daisy. - Uśmiechnął się, wskazując na dziewczynę obok niego. 
- Hej, miło Cię poznać.- Uśmiechnęłam się.
- Hej. - Skinęła nonszalancko. 
Zerknęłam w dół na jej szyję i zobaczyłam ukryty wisiorek w jej dużym dekolcie. Zauważyłam, że Mikey'go także jest ukryty.
- Widzieliście może Tommy'ego lub Kayden'a ? - Mikey zapytał, łącząc swoje brwi.
- Nie, dopiero tu przyszliśmy. - Harry wzruszył ramionami.
- Powiedzieli, że przyjdą, ale jeszcze ich nie widziałem. - Mikey wyjaśnił, bawiąc się w między czasie włosami.
- Dzwoniłeś do niego? - Harry zapytał.
- Nie, jeszcze nie, tak naprawdę nie sądzę, że było to konieczne...ale jeśli o tym wspomniałeś zaraz to zrobię- Zaśmiał się.
Mogłabym powiedzieć, że wypił już kilka drinków. Harry musiał zrozumieć uwagę, ponieważ zaczął się śmiać razem z nim.
 Poczułam jak Harry pogłaskał moje ramie.
- Idź zadzwoń, ja pokażę Harley co i jak.
- Czekaj! - Mikey zawołał, chociaż nawet jeszcze nie zrobiliśmy kroku.
- Tak? - Harry zapytał, unosząc brew.
- Wiesz jakie mogę być imprezy, bądź ostrożny. - Mrugnął
- Spróbuje. - Uśmiechnął się głupkowato - Ty też bądź ostrożny
- Yeah,  w porządku. - Mikey uśmiechnął się głupkowato spoglądając na mnie.
Zanim zdałam sobie sprawę, że zostałam pociągnięta z powrotem do zatłoczonego miejsca, rozpoznałam, że to salon. Harry zatrzymał się kiedy usłyszał, jak ktoś z tłumu krzyczał jego imię. Trzymał wysoko głowę, jego oczy zwęrzyły się i zaczął szukać konkretnej osoby w tłumie, kiedy znalazł na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Benny! - Ucieszył się, idąc dalej przez morze ludzi, ciągnąc mnie za sobą.
- Harry. - Ben przedrzeźniał, uśmiech na jego ustach sprawił, że twarz była bardziej widoczna.
Zabawnie było widzieć Harry'ego i Ben'a obok siebie, Harry był znacznie wyższy niż jego przyjaciel.
- Kope lat stary. - Ben wymamrotał, wpychając swoje dłonie w kieszonki dżinsów.
- Tak, wiem minęło sporo czasu - Harry skinął, uśmiech na jego twarzy wcale nie zniknął.
- Jak tam ostatnia klasa? - Ben zapytał, przechylając głowę.
- Uh, dotychczas dobrze, ale to był tylko tydzień.
Później zwrócił się do mnie.
- A jak z tobą Harley?
- Tak, było dobrze. Zdecydowanie inaczej niż wszystkie inne lata, ale dobrze.
Harry uniósł brew.
- Znacznie inaczej?
- Znacznie inaczej. - Powtórzyłam.
Ben wrócił do rozmawiania z Harry'm o starych czasach. Moje oczy bardziej interesowały się grupą nastolatków otaczających nas. Każda osoba złapała ze mną obce, przelotne spojrzenie, które uważałam za bardzo dziwne, nie jedna twarz  sprawiła, że zadzwonił w mojej głowie dzwonek. Nie jedna. Spodziewałam się, że rozpoznam przynajmniej jedną. Moje oszołomienie było skrócone kiedy moje oczy wylądowały na dziewczynie, która wrzeszczała na faceta, przypuszczałam, że to jej chłopak, albo teraz prawdopodobnie jej były, łzy spływały w dół  jej policzków zostawiając ślad czarnej mascary. Skuliłam się kiedy widziałam jej dłonie pchające ponownie jego klatkę piersiową, moje oczy spojrzały gdzie indziej, spoczywając na facecie, który stał kilka metrów po mojej lewej stornie. Od razu zauważyłam, że mnie obserwuje. On też był obcy. Miał jasnobrązowe włosy, włożył t-shirt i starą parę niebieskich dżinsów. Posłał mi mały uśmiech, a ja szybko odwróciłam swoją uwagę z powrotem na Ben'a. Natychmiast uchwyciłam rozmowę, udzielając się od czasu  i nawet śmiałam się z niego, gdy usiłował powiedzieć coś głupiego, jakieś bezsensowne dowcipy. Mijały minuty po minutach a z czasem pokój stawał się bardziej i bardziej zatłoczony. Znikąd podczas opowieści Ben'a, Harry chwycił moja dłoń i powiedział szybkie "na razie" zanim pociągnął mnie do bardziej ustronnego kąta. Obrócił mnie, więc byłam na przeciwko niego.
- Dlaczego ten facet patrzy na ciebie? - Zapytał, ledwo rozpoznałam jego słowa przez muzykę, ale na szczęście mówił wystarczająco wolno, żebym mogła odczytać ruch jego warg.
- Kto? - Zapytałam, marszcząc brwi.
Harry wskazał w stronę tłumu i powiedział,
- T-ten facet tam. Obserwuje cie już od dobrych pięciu minut i mogę powiedzieć że patrzy nie tylko na twoją twarz.
To nie trwało długo, kiedy zdałam sobie sprawę na jakiego faceta wskazywał, miałam kontakt wzrokowy z  nim kilka minut wcześniej.
- Skąd go znasz? - Zapytał, pochylając się do mojego ucha więc mogłam  usłyszeć go wyraźniej.
- Nie znam go. - Wyjąkałam.
Harry chwycił moją dłoń jeszcze raz i  pociągnął mnie w stronę frontowych drzwi. Próbowałam stać w miejscu, ale Harry był silniejszy. Zanim zaczęłam protestować, zaciągnął mnie do jego samochodu i otworzył drzwi pasażera a ja weszłam do środka.
Zatopiłam się w skórzanym siedzeniu, Harry obszedł samochód i usadowił się na miejscu kierowcy.
- Dlaczego już jedziemy? - Zapytałam.
Harry nie odpowiedział na moje pytanie, zamiast tego szorstko wcisnął klucz do stacyjki i pędził w dół ulicy.
- Widziałaś tego zboczeńca? On praktycznie rozbierał Cię wzrokiem. - Syknął
- To dlatego już wracamy? - Zaśmiałam się.
- On na pewno jest czubkiem, nie wiem jak ty, ale nie lubię czubków.
- On nie jest czubkiem!- Krzyknęłam.
Harry nie spierał się,a ja przyglądałam się jak śledzi drogę przed nami.
- Tego nie wiesz. - Wymamrotał.
Kiedy nic nie powiedziałam, usłyszałam ciężkie westchnienie Harry'ego
- Nie wiesz co się dzieje w głowach ludzi. Nawet jeśli myślisz, że wiesz.
- Więc, co to ma do rzeczy?
- To tylko ... nie możesz nikomu  ufać, to jest to co mam na myśli.
Harry wziął swoją wargę pomiędzy zęby.
- Oprócz mnie. Możesz mi ufać.
- Mogę? - Szepnęłam
Zanim zdałam sobie z tego sprawę, Harry parkował wprost na przeciwko mojego domu, widziałam jak moi rodzice są nadal w nim. Zgasił samochód i odwrócił się do mnie, chytry uśmieszek już uformował się na jego ustach. Byłam już gotowa do przewrócenia oczami, ale zatrzymałam samą siebie.
- Wyglądałaś na niechętną do opuszczenia imprezy.- Zanucił
- Tak. Było bardzo zabawnie, całe piętnaście minut temu, gdy tam byliśmy. - Zażartowałam.
Harry oparł łokieć o kierownice.
- No cóż, może powinienem zabrać Cię na jakąś inną kiedyś. Może większy dom z większa przestrzenią.
- Zobaczymy.
Chciałam otworzyć drzwi, ale ręka Harry'ego zatrzymała mnie.
Odwróciłam głowę, aby zobaczyć jak mi się przyglądał.
- Emm, dobranoc. - Uśmiechnął się.
Popchnęłam drzwi moją wolną ręką.
- Dobrej nocy. - Skinęłam


________________________________________
UWAGA!

Postanowiłyśmy stworzyć na Twitterze konto tego fanfiction!
Jest ono m.in po to abyście byli na bieżąco z tym kiedy pojawi się nowy rozdział bo mamy zamiar tam dodawać daty ich publikacji, czasami może też małe spojlery! ; )

KEEPER NA TWITTERZE !  

Na te konto możecie wysyłać też jakieś pytania czy też inne sprawy które macie do nas :)

Dziękuję za te miłe komentarze pod rozdziałem, który przetłumaczyłam :)


środa, 5 lutego 2014

Rozdział 26.

Poruszyłam się niespokojnie na skórzanym siedzeniu, co spowodowało dziwny dźwięk.
-Na prawdę nie chciałabym iść dzisiaj na imprezę.
Harry uniósł brew.
-Chodzisz w ogóle na jakieś?
-Urodzinowe tak, ale nie na domówki licealistów typu "upić się i zrobić z siebie mega głupca"
-Daj spokój, będziemy się dobrze bawić obiecuję.
-Moi rodzice będą się zastanawiać gdzie jestem -wzruszyłam ramionami.
-Proszę - błagał troszeczkę dziecinnie.
-Przykro mi, ale nie.
Wzruszył ramionami.
-Proszę, chociaż o tym pomyśl.
Wjechaliśmy na nieco zatłoczony parking kręgielni i na pierwszym znalezionym miejscu parkingowym. Słońce zaczęło się całkowicie chować za drzewami, niebo przedstawiało piękną mieszankę kolorów. Różowe i pomarańczowe chmury wydawały się jakby były z waty cukrowej.
Harry chwycił moją rękę, a słowa, które wypowiedziała Layla natychmiast przyszły mi do głowy.
"... Jak was widzę, on zawsze trzyma twoje ręce w jakiś dziwny sposób ..."
Musiałam przyznać, że miała rację. Gdy dotarliśmy do wejścia z przodu, delikatnie wyciągnęłam rękę z jego uścisku, żeby otworzyć drzwi, a potem szybko schowałam ją w kieszeni.
Harry poszedł przodem, żeby wypożyczyć buty. Ściany dookoła były oświetlone jasnymi neonów i znakami, które wisiały tam od lat siedemdziesiątych. Można powiedzieć, że w ostateczności miejsce były dość ładne. Za ladą stał blondyn, który wyglądał mniej więcej na pięćdziesiąt lat.
- Jaki rozmiar? - Zapytał mnie, jednocześnie ospale żując gumę.
- Sześć- uśmiechnęłam się.
- Dobrze, a ty chłopcze?- zapytał, zwracając uwagę na Harry'ego .
- Jedenastki.
Mężczyzna skinął głową i odwrócił się , zostawiając mnie i Harry'ego.
Spojrzałem na niego, a wyraz jego twarzy był oczywisty. Patrzył na mnie błagalnymi oczami.
- Jeśli pojedziemy na imprezę obiecuję, że będziemy się dobrze bawić.
Właśnie rozpoczęłam rozpatrywać wszystkie opcje, Harry wziął moje milczenie jako sygnał do kontynuowania jego perswazji.
- Ja nie łamię obietnic.
- Ale nie można kontrolować, co się dzieje na imprezie - zaczęłam dyskutować.
- Nie można. Wiem, że nie można. Wiem , wiem, wybuchają bójki, wiem, że ludzie zaczynają się upijać i robią głupie rzeczy, ale możesz po prostu mi zaufać?
Odwróciłam głowę w bok i zaczęłam rozważać obydwie możliwości. Mogę iść do domu i oglądać jakiś nudny program telewizyjny czy mogę być naiwna i beztroska jak każdy nastolatek i rzeczywiście zacząć tak żyć.
- Jeszcze nie wiem.
Harry tylko kiwnął głową i oblizał usta.
Mężczyzna w końcu wrócił z dwiema parami brązowych, lśniących butów po jednej parze w każdej ręce. Harry nalegał, aby zapłacić za wszystko.
Czas szybko mijał, a moje oczekiwania względem gry Harry'ego znacznie wzrosły po tym jak miał 6 udanych uderzeń pod rząd.
- Powinieneś dołączyć do szkolnego klubu, twoje umiejętności z pewnością zapewniłyby Ci posadę kapitana - żartowałam, szturchając go w ramię.
- Kręgle to nie do końca moja działka.
Wiedziałam, że coś jest na rzeczy kiedy zobaczyłam jak jego oczy się świecą.
-Dobra, sprawa jest taka. Jeśli zdobędę kolejne uderzenie, musisz iść na imprezę ze mną. Jeśli nie to niech ci będzie, zapiszę się do tego klubu.
-Ja tylko żartowałam- roześmiałam się.
Harry szybko uniósł brwi.
-Ale ja nie.
Dałam mu pytające spojrzenie.
-Mówisz poważnie?
-Oczywiście -odparł.
Wystawiłam dłoń w jego stronę.
-Styles, mamy umowę.
Widziałam, jak jeden koniuszek ust Harry'ego podnosi się tworząc uśmieszek.
-Dobrze, Patterson.
Chwycił moją dłoń i uścisnął ją mocno. Zrobił to z poważną miną co od razu przyprawiło mnie o śmiech.
Podszedł wziąć kulę, zacisnął zęby na dolnej wardze ust, poruszając się z boku na bok, był na prawdę skoncentrowany.
Zamachnął ręką do tyłu i do przodu, kiedy w końcu wypuścił piłkę. Błyszcząca, czarna kula poruszała się jak błyskawica pasa w dół. Ze zdziwienia otworzyłam usta.
-No to czas na imprezę kochanie. -mrugnął, chwytając swoją kurtkę z jednego z wielu  plastikowych fioletowych krzesłach.
-Przypomnij mi, żeby więcej się z tobą nie zakładała. - Żartowałam, wyciągając mój telefon.
Złączyłam brwi razem.
-Dopiero siódma trzydzieści sześć?
Harry wsunął okulary przeciwsłoneczne na nos.
-Im wcześniej tam dotrzemy tym więcej czasu na zabawę,
Potrząsnęłam głową,a Harry zaczął się tylko śmiać. Wracając oddać nasze buty i kule złączyliśmy nasze ręce.
Wskoczyłam na miejsce pasażera. Szybko wydostaliśmy się z parkingu, a kiedy dotarliśmy na autostradę Harry przyspieszył.
Oparłam głowę na chłodnym szkle okna samochodu i zamknęłam oczy, powolny rytm od  piosenki podziałał jako moja kołysanka.
Poczułam jak samochód się zatrzymuje.Otworzyłam oczy, żeby zobaczyć jak Harry mi się przygląda.
-Już jesteśmy.
Lekko ziewnęłam i odpięłam pas, który był przepasany przez moją klatkę piersiową i wyszłam z samochodu. Poczułam jak ramię Harry'ego oplata moja talię.
- Zobaczysz będziemy się dobrze bawić kochanie, tylko trzymaj się blisko mnie.

____________________________________

Myślałam o tym, że chyba skończę z pisaniem notek pod rozdziałem bo chyba są nie potrzebne :) 

Jednak tym razem, nie będę tego ukrywała.
Kiedy napisałam o tym, że niestety nie mam czasu i uprzedziłam, że rozdział może pojawić się za jakiś czas spotkałam się z waszymi komentarzami, że nie muszę się tłumaczyć bo wy i tak poczekacie co było bardzo miłe :) 
Ale notkę miałam zamiar napisać zupełnie o czymś innym.
Przy jednym rozdziale przeczytałam komentarz, który szczególnie do mnie dotarł.
Ktoś napisał, żebym dodała szybko rozdział bo tracę czytelników.
Teraz już rozumiecie dlaczego zawsze się tłumaczę, jeśli rozdział ma się spóźnić?
Właśnie po to, aby uniknąć takich komentarzy. 
Robię wszystko co w mojej mocy, żeby prowadzić ten blog jak najlepiej, ale jak widać są kontrowersyjne opinie na ten temat.
Do ekipy tłumaczy dołączyła ostatnio Chloe, więc zrobimy wszystko żeby rozdziały pojawiały się w przyzwoitych odstępach czasu.
Na sam koniec, chciałabym podziękować wszystkim którzy tutaj z nami są, wytrwale czytają i komentują rozdziały ;) 
 Rozpisałam się, ale jeśli dotrwaliście do końca to na prawdę dzięki xx