Jest mi niezmiernie przykro ale muszę to zrobić.- Jeśli ktoś chciałby zając się dalszym tłumaczeniem tego opowiadania wystarczy napisać w komentarzu lub na TT.
Niestety dowiedziałam się, że internet będę mieć z powrotem dopiero za 2 miesiące. Wbrew pozorom to kupa czasu i zdaje sobie sprawę jak ciężko jest czekać tyle na kolejny rozdział. Poza tym nawet po tych 2 miesiącach nie jestem pewna czy będę miała czas tłumaczyć, jest dopiero początek roku, a ja już jestem tak zabiegana, że nawet nie mam czasu posprzątać pokoju czy pouczyć się wystarczająco, nie mogę nawet pomyśleć o np. obejrzeniu ulubionego serialu albo wyjściu na dwór. Chce zorganizować jakoś swój czas, żeby mieć kiedy to robić i myślę że nie znalazłabym w nim miejsca na tłumaczenie. Strasznie mi przykro, niewiarygodnie mnie to boli bo kocham to ff ale cóż, nic na to nie poradzę. Mam nadzieję, że nasz ukochany Keeper, trafi w ręce osoby, która będzie częściej dodawała rozdziały, miała dla was więcej czasu i szybciej nadrobi rozdziały. ;(
Żegnam się więc z wami moi kochani i proszę nie miejcie mi tego za złe.
Luv ya :*
Pierwsze polskie tłumaczenie fanfiction Keeper, autorstwa Stylesomania
piątek, 13 września 2013
piątek, 6 września 2013
Rozdział 8
- Więc, um, kiedy chcesz przyjść? - zapytałam niepewnie, przygryzając swoją dolną wargę.
Nadal myślę, że Harry nie rozumie w co się pakuję. Praktycznie kopał sobie grób. Jeśli mój ojciec powitałby go z otwartymi ramionami, jestem prawie pewna, że myślałabym, że to sen.
- Jak brzmi szósta? Nie za wcześnie, nie za późno. - Harry zaproponował
- Dobrze - skinęłam głową, posyłając mu mały uśmiech. Harry skinął głową z powrotem, zanim złamał nasz kontakt wzrokowy, jego wzrok spotkał się z drewnianym stołem.
- Jaką lekcje masz następną? To dziwne, że nie widzieliśmy się dzisiaj na korytarzu. - zapytał biorąc kolejny łyk z mojej butelki z wodą. Wyjęłam złożoną kartkę z przedniej kieszeni i skanowałam ją.
- Historia powszechna, sala D-23. - odpowiedziałam czytając dokładnie to, co widziałam.
- Cóż, jestem w pokoju D-25, który jestem pewien, jest tuż obok.
- Tak myślę, że jest. - uśmiechnęłam się
- Możemy iść razem. - Harry puścił mi oczko. Przewróciłam oczami, co wywołało u niego wybuch śmiechu.
- Gdzie byłeś przez te kilka ostatnich lat, to znaczy oprócz...więzienia. - Harry uśmiechnął się chrapliwie/durnowato.
- Cóż po wzroście mojego wyroku, byłem zmuszony do przeniesienia się do innego okręgu szkolnego.
- Dlaczego pozwolili ci wrócić? -zapytałam
- Moi rodzice skarżyli się, że dojazd był za długi.
- Nie mogłeś po prostu wziąć autobusu?
- Mój dom nie był w pobliżu żadnej trasy autobusowej i żaden kierowca nie był skłonny jechać po mnie. -został przesłuchany.
- Oh, w porządku. - Harry wypuścił lekki śmiech.
- Brzmisz jak trochę wkurzona, że pozwolili mi wrócić.
- Nie jestem. - wymamrotałam .Harry uniósł na mnie brew a ja wzdychnęłam. - Daj spokój, wiesz, że nie jestem bo nigdy nie spotkałabym ciebie.
- Wiem, wiem, żartuję. - Harry roześmiał się - Wiem, ale przypuszczam, że to po prostu fatum, że zobaczyłaś mnie dziś rano.
- To nie jest nieszczęście, niektórzy ludzie całe życie nie mogą znaleźć swojej bratniej duszy.
- Nie wyglądałaś na taką chętną kiedy mówiłaś mi, że jesteś moją bratnią duszą. - Harry wzruszył ramionami, jego usta wciąż trzymały uśmieszek, który mówił mi, że on po prostu gra. Wciąż brałam go na poważnie.
- Co? Nie.- jęknęłam
- Więc mówisz, że nie wiedziałaś, że mamy dopasowane wisiorki przed meczem siatkówki? - Harry zapytał stukając palcem o stół i czekając na moją odpowiedź.
- Dobrze, wiedziałam. Już ci to mówiłam. - westchnęłam
- Wiem po prostu bawię się z tobą, kochanie. - Harry roześmiał się
- Dobrze, możesz przestać, proszę? - jęknęłam
- Musisz się rozluźnić. - Harry powiedział, w jego głosie dało wyczuć się cień rozbawienia gdy jego ręka dosięgła spocząć na szczycie mojej. (złapał ją za ramię, jak ktoś by nie rozumiał) Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Przypuszczam że po prostu Anna i Layla działają tak na mnie. One zawsze są takie poważne.
- Nie, wyglądają jakby miały dużo zabawy. - Harry powiedział ironicznie, przewracając oczami.
- Dobra, dobra, rozumiem, że nie lubisz zbytnio moich znajomych. Możemy to ominąć? - zaśmiałam się wyciągając rękę spod jego. Uśmiech Harrego urósł.
- Tak, co powinienem założyć dziś wieczorem?
- Po prostu coś na co dzień chyba. - Wzruszyłam ramionami. Harry pstryknął palcami.
- Cholera, myślałem o wynajmie garnituru i krawatu. - uniosłam brwi
- Nie masz jeszcze ani jednego własnego? - Harry wzruszył ramionami
- Nigdy nie miałem powodu. - Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu
- Po prostu załóż coś na co dzień, ale to byłoby interesujące zobaczyć cię w garniturze i pod krawatem.
- Dlaczego? - zapytał. Wzruszyłam ramionami, a Harry roześmiał się. - Ty i ja dobrze wiemy, że wyglądam cholernie dobrze. - potrząsnęłam głową
- Jesteś tak pewny siebie. - Harry roześmiał się
- Przykro mi ale nie mogę nic na to poradzić.
Nie długo po tym zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli wychodzić z zatłoczonej stołówki. Spojrzałam przez ramie, próbując znaleźć Anne i Layle ale ich stolik był już wyczyszczony. Musieli wyjść wcześniej, kiedy mój powrót był im bliski bo jeśli nie z całą pewnością pobiegłabym do nich przy wyjściu. Na naszej drodze korytarzem Harry wziął moją rękę w jego, zbierając tym samym całą moją uwagę.
- Spotkamy się na zewnątrz twojej klasy po dzwonku, a następnie zawiozę cię do domu? - zapytał
- Nie musisz, mogę po prostu iść, to nie jest tak daleko. - zapewniłam Harrego
- Nie. Nalegam. - Harry uśmiechnął się. Z roztargnieniem przewróciłam oczami.
- Zgoda.
Nadal myślę, że Harry nie rozumie w co się pakuję. Praktycznie kopał sobie grób. Jeśli mój ojciec powitałby go z otwartymi ramionami, jestem prawie pewna, że myślałabym, że to sen.
- Jak brzmi szósta? Nie za wcześnie, nie za późno. - Harry zaproponował
- Dobrze - skinęłam głową, posyłając mu mały uśmiech. Harry skinął głową z powrotem, zanim złamał nasz kontakt wzrokowy, jego wzrok spotkał się z drewnianym stołem.
- Jaką lekcje masz następną? To dziwne, że nie widzieliśmy się dzisiaj na korytarzu. - zapytał biorąc kolejny łyk z mojej butelki z wodą. Wyjęłam złożoną kartkę z przedniej kieszeni i skanowałam ją.
- Historia powszechna, sala D-23. - odpowiedziałam czytając dokładnie to, co widziałam.
- Cóż, jestem w pokoju D-25, który jestem pewien, jest tuż obok.
- Tak myślę, że jest. - uśmiechnęłam się
- Możemy iść razem. - Harry puścił mi oczko. Przewróciłam oczami, co wywołało u niego wybuch śmiechu.
- Nie uważasz, że to dziwne, że między dziewiątą a dziesiątą klasą, nie pamiętam, żebym cię choć raz widziała ? - zapytałam
- Tak, nie pamiętam żebyśmy widzieli się kiedyś. - Harry wzruszył ramionami- Gdzie byłeś przez te kilka ostatnich lat, to znaczy oprócz...więzienia. - Harry uśmiechnął się chrapliwie/durnowato.
- Cóż po wzroście mojego wyroku, byłem zmuszony do przeniesienia się do innego okręgu szkolnego.
- Dlaczego pozwolili ci wrócić? -zapytałam
- Moi rodzice skarżyli się, że dojazd był za długi.
- Nie mogłeś po prostu wziąć autobusu?
- Mój dom nie był w pobliżu żadnej trasy autobusowej i żaden kierowca nie był skłonny jechać po mnie. -został przesłuchany.
- Oh, w porządku. - Harry wypuścił lekki śmiech.
- Brzmisz jak trochę wkurzona, że pozwolili mi wrócić.
- Nie jestem. - wymamrotałam .Harry uniósł na mnie brew a ja wzdychnęłam. - Daj spokój, wiesz, że nie jestem bo nigdy nie spotkałabym ciebie.
- Wiem, wiem, żartuję. - Harry roześmiał się - Wiem, ale przypuszczam, że to po prostu fatum, że zobaczyłaś mnie dziś rano.
- To nie jest nieszczęście, niektórzy ludzie całe życie nie mogą znaleźć swojej bratniej duszy.
- Nie wyglądałaś na taką chętną kiedy mówiłaś mi, że jesteś moją bratnią duszą. - Harry wzruszył ramionami, jego usta wciąż trzymały uśmieszek, który mówił mi, że on po prostu gra. Wciąż brałam go na poważnie.
- Co? Nie.- jęknęłam
- Więc mówisz, że nie wiedziałaś, że mamy dopasowane wisiorki przed meczem siatkówki? - Harry zapytał stukając palcem o stół i czekając na moją odpowiedź.
- Dobrze, wiedziałam. Już ci to mówiłam. - westchnęłam
- Wiem po prostu bawię się z tobą, kochanie. - Harry roześmiał się
- Dobrze, możesz przestać, proszę? - jęknęłam
- Musisz się rozluźnić. - Harry powiedział, w jego głosie dało wyczuć się cień rozbawienia gdy jego ręka dosięgła spocząć na szczycie mojej. (złapał ją za ramię, jak ktoś by nie rozumiał) Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Przypuszczam że po prostu Anna i Layla działają tak na mnie. One zawsze są takie poważne.
- Nie, wyglądają jakby miały dużo zabawy. - Harry powiedział ironicznie, przewracając oczami.
- Dobra, dobra, rozumiem, że nie lubisz zbytnio moich znajomych. Możemy to ominąć? - zaśmiałam się wyciągając rękę spod jego. Uśmiech Harrego urósł.
- Tak, co powinienem założyć dziś wieczorem?
- Po prostu coś na co dzień chyba. - Wzruszyłam ramionami. Harry pstryknął palcami.
- Cholera, myślałem o wynajmie garnituru i krawatu. - uniosłam brwi
- Nie masz jeszcze ani jednego własnego? - Harry wzruszył ramionami
- Nigdy nie miałem powodu. - Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu
- Po prostu załóż coś na co dzień, ale to byłoby interesujące zobaczyć cię w garniturze i pod krawatem.
- Dlaczego? - zapytał. Wzruszyłam ramionami, a Harry roześmiał się. - Ty i ja dobrze wiemy, że wyglądam cholernie dobrze. - potrząsnęłam głową
- Jesteś tak pewny siebie. - Harry roześmiał się
- Przykro mi ale nie mogę nic na to poradzić.
Nie długo po tym zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli wychodzić z zatłoczonej stołówki. Spojrzałam przez ramie, próbując znaleźć Anne i Layle ale ich stolik był już wyczyszczony. Musieli wyjść wcześniej, kiedy mój powrót był im bliski bo jeśli nie z całą pewnością pobiegłabym do nich przy wyjściu. Na naszej drodze korytarzem Harry wziął moją rękę w jego, zbierając tym samym całą moją uwagę.
- Spotkamy się na zewnątrz twojej klasy po dzwonku, a następnie zawiozę cię do domu? - zapytał
- Nie musisz, mogę po prostu iść, to nie jest tak daleko. - zapewniłam Harrego
- Nie. Nalegam. - Harry uśmiechnął się. Z roztargnieniem przewróciłam oczami.
- Zgoda.
-----------------------------------------------------------
ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY
-----------------------------------------------------------
Zdążyłam jeszcze przetłumaczyć ten rozdział. Moje ostatnie chwile z internetem spędzam tłumacząc Keeper ale po prostu musiałam. Myślę, że internet będę mieć z powrotem za niecały miesiąc. :)
UWAGA
Nie będzie już informowanych bo jest was za dużo. Dzisiaj ostatni raz poinformuję wszystkich o nowych rozdziałach i usuwam zakładkę. Przepraszam, ale nie dam rady.
Przy 6 rozdziale było 31 kom. (nie licząc moich lolz). Nawet nie wiecie jak się ciesze czytając je, a zawsze robię to po kilka razy.
------
W komentarzach możecie dodawać swoje tt (szczególnie jeśli piszecie z anonima.) Będę mniej-więcej wiedzieć kto piszę .
Możecie mnie też zaobserwować - @HeShouldBeHere - Zawsze daje follow back.
Kocham was wszystkich wiecie o tym, c'nie? :>
-------
PS. Wolicie jak piszę tak jak dzisiaj - tak 'ciaśniej', bardziej zbijam tekst czy tak jak wcześniej - luźno, robię większe odstępy?
-------
PS. Wolicie jak piszę tak jak dzisiaj - tak 'ciaśniej', bardziej zbijam tekst czy tak jak wcześniej - luźno, robię większe odstępy?
czwartek, 5 września 2013
Rozdział 7
POZDRAWIAM I DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJE ~Gilli
Pisze wspaniale. Musicie przeczytać jej ff o Harrym - http://cry-and-fly.blogspot.com/
----------------------------
Czułam pojawiający się guzek w gardle, kiedy Layla i Anna skierowały swoją uwagę do przestrzeni za mną, która wiem, że była zajęta.
- Czy on idzie tutaj? - powiedziałam bezgłośnie.
Layla skinęła głową, a ja wzięłam głęboki oddech.
Cień spadał w dół obok mnie, nie wkrótce po szybkim pojawieniu się ciemnego zestawu loków.
- Cześć Harley. - Harry mrugnął, krzyżując ramiona na stole przed nami. Jego działanie sprawiło drganie stołu, razem z przewróceniem butelki z wodą Anny .
- Hej. - wymamrotałam patrząc w górę, na jego przepełnione emocjami oczy.
- Masz dobry pierwszy dzień? - zapytał, ale jego niezainteresowana postawa mówiła mi, że to był sarkazm.
Odpowiedziałam niezależnie od tego.
- Tak.
Przesunął dłonią po włosach, zanim szybko odwrócił wzrok. Uśmieszek zaczął pojawiać się na jego ustach, zanim przeniósł je do mojego ucha.
- Chodźmy do innego stolika, więc będziemy mogli być tylko ty i ja, tak?
Odchyliłam swoją głowę z daleka od niego.
- Naprawdę, bardzo chciałabym tu siedzieć Harry. - wyszeptałam, przekręcając głowę tak, że teraz patrzyłam w jego mroczne oczy. Wiedziałam, Anna i Layla oglądały nas bezgłośnie, stawiając nas na krawędzi.
- Po prostu chodź, Twoi przyjaciele zrozumieją. - Harry nadal szeptał, zupełnie ignorując mój rodzaj odmowy.
Słodki głos Anny rozciął dość napiętą atmosferę.
- Po prostu z nim idź Harley. Jest w porządku.
Wiedziałam, że jeśli się nie przymuszę, impulsywne, dokuczanie Harrego nie dobiegnie końca.
Wstałam od stołu bez słowa i skrzyżowałam ramiona na piersi. Posłałam Annie i Layli słaby uśmiech, który one uroczyście powtórzyły.
Harry wstał z satysfakcją wymalowaną na jego twarzy wcześniej biorąc moją dłoń w jego. Zaprowadził mnie do pustego stolika, najprawdopodobniej zachowanego wolno na zamówienie Harrego. Cały czas oczy wszystkich pozostawały na nas, ostry piorunujący wzrok i pełne podziwu spojrzenia praktycznie paliły poprzez mój kark. Harry usiadł na przeciwko mnie, jego wzrok też był bez wątpienia na mnie.
Wpatrywałam się w swoje ręce, myśląc o manicurze, im dłużej studiowałam moje fałszywe usprawiedliwienie dla skórek coraz bardziej i bardziej go pragnęłam.
Wszystko było niekomfortowo ciche między nami dwoma siedzącymi przy stole, zanim wreszcie zaczął mówić.
- Nie jesteś głodna? - to było wszystko o co zapytał.
Pokręciłam głową.
- Panna Gordon rozdawała na powitanie pierwszego dnia pączki. Jest dobrze, bądź co bądź dziękuję za pytanie.
- Też nie jestem głodny. - Harry wymamrotał, przerzucając jego nieco pustą i poobijaną czarną torbę z powrotem na stół. Wyciągnął telefon z jednej z kieszonek.
- Potrzebuję twojego numeru. - powiedział podając mi swój telefon.
Uniosłam na niego brew zanim durnowaty uśmiech wreszcie pojawił się na jego posągowej twarzy.
- No i co? - zapytał
- Co, no i co? - zaśmiałam się
- Nie zamierzasz zapisać w nim swojego numeru? - zaśmiał się z powrotem, jego kolczyk w wardze ruszał się gdy jego język powoli sunął po jego wierzchu.
Uśmiechnęłam się
- Pierwsza chce odpowiedzi.
- Odpowiedzi? - Harry zaśmiał się, opierając swój podbródek na rękach. - To powinno być interesujące.
- Czy to prawda że poszedłeś do więzienia? - zapytałam, moje słowa wychodziły bardziej pochopnie niż miałam w zamiarze. Zerknął na mnie z powrotem.
- Tak.
- Na jak długo?
- Osiemdziesiąt dni.
- Za co?
- Czy to ważne?
- Oczywiście!
- Pobiłem faceta.
Delikatnie skinęłam głową zanim spojrzałam z powrotem na moje paznokcie.
- Czemu udajesz tak cholernie oschłą wobec mnie? To wszystko przez więzienie, prawda? Kochanie, to nie tak jakbym popełnił pieprzone morderstwo! - Harry wykrzyczał bez wątpliwości zbierając uwagę całej stołówki. Nie mogłam pomóc ale wykryłam nutkę rozbawienia splecioną z jego surowym tonem.
- Nie robię tego! - rzuciłam z powrotem
- Tak, robisz! - zaśmiał się, mogłam powiedzieć, że ze mnie drwił.
- Proszę,przestań być tak głośnym, wywołasz scenę. - wyszeptałam chowając moją twarz w dłoniach.
Usłyszałam westchnienie Harrego, które uznałam za oznakę porażki. Cóź, to było wystarczająco dla mnie. Przesunęłam jego telefonem po stole i odblokowałam ekran.
- To nie było takie trudne, teraz było? - bąknęłam, sklejając moją wargę w procesie.
- Uważaj Har. - Ni mogłam pomóc ale śmiech opuścił moje usta.
- Har?
- Tak, Har.
Wzruszyłam ramionami. - Cóź wszystko jest lepsze od "kochanie". - sądziłam
- Wiesz, że przecież to zawsze będzie moim ulubionym , kochanie.
Przewróciłam oczami, a następnie kontynuowałam zapisywanie mojego numeru w jego telefonie.
- Więc jak poważnie pobiłeś tego faceta? - zapytałam, wręczając mu z powrotem jego telefon.
- Możemy porozmawiać o tym w innym czasie i innym miejscu, mniej publicznym? - Harry jęknął złączając swoje brwi mocniej.
- Dobra, w porządku. - westchnęłam, zakładając jedną nogę na drugą.
- Masz dziwnych przyjaciół. - Harry zaśmiał się, przypuszczałam, że gwałtownie zmienia temat. Na jeden z których byłam bardzo przeciwko dyskusji w tej chwili.
Kiedy zdał sobie sprawę, że nie znalazłam nic zabawnego w jego komentarzu, złączył usta w prostą linie.
- Są mili jeśli zdecydujesz się ich poznać. - broniłam
- Już mogę powiedzieć, że mnie nie lubią. - wymamrotał
- Cóź, masz dość reputacji. - wzruszyłam ramionami, biorąc łyk wody z butelki, którą wygrzebałam z plecaka.
Harry pozostał cicho przez minutę, zanim nie usłyszałam jego czystego głosu.
- Ludzie nie sprawiali ci dzisiaj problemów, prawda? - zapytał, powodując, że podniosłam brew.
- Nie. - zwyczajnie odpowiedziałam.
Harry skinął głową zanim wziął wodę z mojej ręki.
- Dobrze- - Powiesz mi jeśli będą, prawda?
- Tak. - splunęłam, jego mało ważne, drobne pytania zaczęły mi wchodzić na nerwy. Ale przypuszczam, że muszą znaczyć dla niego coś ważnego.
- Robisz coś dzisiaj po szkole? - Harry zapytał, biorąc łyk wody z mojej butelki.
- Prace domową - wzruszyłam ramionami
- To wszystko? - zaśmiał się
- Tak - odpowiedziałam mrużąc na niego oczy .
- Mogę przyjść? - zapytał. Wytrzeszczyłam oczy zanim zaczęłam myśleć nad tym co odpowiedzieć.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - odpowiedziałam wreszcie po krótkiej ciszy.
- Dlaczego nie? - Harry zapytał jego głos podniósł się mimowolnie. Brzmiał na prawdziwie obrażonego. Moje oczy podróżowały do jego wystawionej klatki piersiowej, jego naszyjnik leżał gdzie jego koszula była rozpięta.
- Mój ojciec, on~ -
- Jestem twoją bratnią duszą Harley, nie obchodzi mnie co on myśli. - splunął, ucinając moje zdanie.
- Wiem, ale~ -
- Nie, nie dbam o to. Chce go poznać.
- Tylko bądź miły. - poprosiłam
Usta Harrego zakrzywiły się w prawdziwy uśmiech.
- Postaram się najlepiej, chociaż 'miły' to nie jest czymś co robię najlepiej.
- Dziękuję ci. On potrafi być naprawdę trudny, jego skorupa jest zdecydowanie jedyną tak twardą do złamania.
- Musisz się uspokoić, Harley, wszystko będzie dobrze. - Harry zapewnił mnie, jego ton był o wiele bardziej poważny, niż się spodziewałam.
Wypuściłam powietrze.
- Lepiej żebyś miał rację.
- Nigdy się nie mylę.
-------------------------------------
Nareszcie uporałam się z tym rozdziałem. Były takie dziwne zwroty, że naprawdę się namęczyłam tłumacząc je. Cały rozdział mimo, że taki krótki tłumaczyłam ponad 4h. lolz może to coś ze mną nie tak.
UWAGA
Dzisiaj dowiedziałam się, że nie będę mieć od jutra internetu bo skończyła nam się umowa a moi rodzice nie chcą jej przedłużać i będą brać go gdzie indziej. Wiec kupiłam sobie pakiet i będę na razie tylko na moblnym (nie długo, bo też mi się będzie kończył.) - mogę spróbować tłumaczyć z watpad'a i spisywać na kartkę a później na fb wysłać kuzynce i ona by dodawała (dodałam ją do współtwórców.) albo poproszę ją żeby sama tłumaczyła chociaż przez jakiś czas. (żeby przynajmniej raz w tygodniu pojawił się rozdział.) także jak coś to sprawdzajcie mojego tt wszystko napiszę (jak będę mieć jeszcze mobile). Bye xD
Pisze wspaniale. Musicie przeczytać jej ff o Harrym - http://cry-and-fly.blogspot.com/
----------------------------
Czułam pojawiający się guzek w gardle, kiedy Layla i Anna skierowały swoją uwagę do przestrzeni za mną, która wiem, że była zajęta.
- Czy on idzie tutaj? - powiedziałam bezgłośnie.
Layla skinęła głową, a ja wzięłam głęboki oddech.
Cień spadał w dół obok mnie, nie wkrótce po szybkim pojawieniu się ciemnego zestawu loków.
- Cześć Harley. - Harry mrugnął, krzyżując ramiona na stole przed nami. Jego działanie sprawiło drganie stołu, razem z przewróceniem butelki z wodą Anny .
- Hej. - wymamrotałam patrząc w górę, na jego przepełnione emocjami oczy.
- Masz dobry pierwszy dzień? - zapytał, ale jego niezainteresowana postawa mówiła mi, że to był sarkazm.
Odpowiedziałam niezależnie od tego.
- Tak.
Przesunął dłonią po włosach, zanim szybko odwrócił wzrok. Uśmieszek zaczął pojawiać się na jego ustach, zanim przeniósł je do mojego ucha.
- Chodźmy do innego stolika, więc będziemy mogli być tylko ty i ja, tak?
Odchyliłam swoją głowę z daleka od niego.
- Naprawdę, bardzo chciałabym tu siedzieć Harry. - wyszeptałam, przekręcając głowę tak, że teraz patrzyłam w jego mroczne oczy. Wiedziałam, Anna i Layla oglądały nas bezgłośnie, stawiając nas na krawędzi.
- Po prostu chodź, Twoi przyjaciele zrozumieją. - Harry nadal szeptał, zupełnie ignorując mój rodzaj odmowy.
Słodki głos Anny rozciął dość napiętą atmosferę.
- Po prostu z nim idź Harley. Jest w porządku.
Wiedziałam, że jeśli się nie przymuszę, impulsywne, dokuczanie Harrego nie dobiegnie końca.
Wstałam od stołu bez słowa i skrzyżowałam ramiona na piersi. Posłałam Annie i Layli słaby uśmiech, który one uroczyście powtórzyły.
Harry wstał z satysfakcją wymalowaną na jego twarzy wcześniej biorąc moją dłoń w jego. Zaprowadził mnie do pustego stolika, najprawdopodobniej zachowanego wolno na zamówienie Harrego. Cały czas oczy wszystkich pozostawały na nas, ostry piorunujący wzrok i pełne podziwu spojrzenia praktycznie paliły poprzez mój kark. Harry usiadł na przeciwko mnie, jego wzrok też był bez wątpienia na mnie.
Wpatrywałam się w swoje ręce, myśląc o manicurze, im dłużej studiowałam moje fałszywe usprawiedliwienie dla skórek coraz bardziej i bardziej go pragnęłam.
Wszystko było niekomfortowo ciche między nami dwoma siedzącymi przy stole, zanim wreszcie zaczął mówić.
- Nie jesteś głodna? - to było wszystko o co zapytał.
Pokręciłam głową.
- Panna Gordon rozdawała na powitanie pierwszego dnia pączki. Jest dobrze, bądź co bądź dziękuję za pytanie.
- Też nie jestem głodny. - Harry wymamrotał, przerzucając jego nieco pustą i poobijaną czarną torbę z powrotem na stół. Wyciągnął telefon z jednej z kieszonek.
- Potrzebuję twojego numeru. - powiedział podając mi swój telefon.
Uniosłam na niego brew zanim durnowaty uśmiech wreszcie pojawił się na jego posągowej twarzy.
- No i co? - zapytał
- Co, no i co? - zaśmiałam się
- Nie zamierzasz zapisać w nim swojego numeru? - zaśmiał się z powrotem, jego kolczyk w wardze ruszał się gdy jego język powoli sunął po jego wierzchu.
Uśmiechnęłam się
- Pierwsza chce odpowiedzi.
- Odpowiedzi? - Harry zaśmiał się, opierając swój podbródek na rękach. - To powinno być interesujące.
- Czy to prawda że poszedłeś do więzienia? - zapytałam, moje słowa wychodziły bardziej pochopnie niż miałam w zamiarze. Zerknął na mnie z powrotem.
- Tak.
- Na jak długo?
- Osiemdziesiąt dni.
- Za co?
- Czy to ważne?
- Oczywiście!
- Pobiłem faceta.
Delikatnie skinęłam głową zanim spojrzałam z powrotem na moje paznokcie.
- Czemu udajesz tak cholernie oschłą wobec mnie? To wszystko przez więzienie, prawda? Kochanie, to nie tak jakbym popełnił pieprzone morderstwo! - Harry wykrzyczał bez wątpliwości zbierając uwagę całej stołówki. Nie mogłam pomóc ale wykryłam nutkę rozbawienia splecioną z jego surowym tonem.
- Nie robię tego! - rzuciłam z powrotem
- Tak, robisz! - zaśmiał się, mogłam powiedzieć, że ze mnie drwił.
- Proszę,przestań być tak głośnym, wywołasz scenę. - wyszeptałam chowając moją twarz w dłoniach.
Usłyszałam westchnienie Harrego, które uznałam za oznakę porażki. Cóź, to było wystarczająco dla mnie. Przesunęłam jego telefonem po stole i odblokowałam ekran.
- To nie było takie trudne, teraz było? - bąknęłam, sklejając moją wargę w procesie.
- Uważaj Har. - Ni mogłam pomóc ale śmiech opuścił moje usta.
- Har?
- Tak, Har.
Wzruszyłam ramionami. - Cóź wszystko jest lepsze od "kochanie". - sądziłam
- Wiesz, że przecież to zawsze będzie moim ulubionym , kochanie.
Przewróciłam oczami, a następnie kontynuowałam zapisywanie mojego numeru w jego telefonie.
- Więc jak poważnie pobiłeś tego faceta? - zapytałam, wręczając mu z powrotem jego telefon.
- Możemy porozmawiać o tym w innym czasie i innym miejscu, mniej publicznym? - Harry jęknął złączając swoje brwi mocniej.
- Dobra, w porządku. - westchnęłam, zakładając jedną nogę na drugą.
- Masz dziwnych przyjaciół. - Harry zaśmiał się, przypuszczałam, że gwałtownie zmienia temat. Na jeden z których byłam bardzo przeciwko dyskusji w tej chwili.
Kiedy zdał sobie sprawę, że nie znalazłam nic zabawnego w jego komentarzu, złączył usta w prostą linie.
- Są mili jeśli zdecydujesz się ich poznać. - broniłam
- Już mogę powiedzieć, że mnie nie lubią. - wymamrotał
- Cóź, masz dość reputacji. - wzruszyłam ramionami, biorąc łyk wody z butelki, którą wygrzebałam z plecaka.
Harry pozostał cicho przez minutę, zanim nie usłyszałam jego czystego głosu.
- Ludzie nie sprawiali ci dzisiaj problemów, prawda? - zapytał, powodując, że podniosłam brew.
- Nie. - zwyczajnie odpowiedziałam.
Harry skinął głową zanim wziął wodę z mojej ręki.
- Dobrze- - Powiesz mi jeśli będą, prawda?
- Tak. - splunęłam, jego mało ważne, drobne pytania zaczęły mi wchodzić na nerwy. Ale przypuszczam, że muszą znaczyć dla niego coś ważnego.
- Robisz coś dzisiaj po szkole? - Harry zapytał, biorąc łyk wody z mojej butelki.
- Prace domową - wzruszyłam ramionami
- To wszystko? - zaśmiał się
- Tak - odpowiedziałam mrużąc na niego oczy .
- Mogę przyjść? - zapytał. Wytrzeszczyłam oczy zanim zaczęłam myśleć nad tym co odpowiedzieć.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - odpowiedziałam wreszcie po krótkiej ciszy.
- Dlaczego nie? - Harry zapytał jego głos podniósł się mimowolnie. Brzmiał na prawdziwie obrażonego. Moje oczy podróżowały do jego wystawionej klatki piersiowej, jego naszyjnik leżał gdzie jego koszula była rozpięta.
- Mój ojciec, on~ -
- Jestem twoją bratnią duszą Harley, nie obchodzi mnie co on myśli. - splunął, ucinając moje zdanie.
- Wiem, ale~ -
- Nie, nie dbam o to. Chce go poznać.
- Tylko bądź miły. - poprosiłam
Usta Harrego zakrzywiły się w prawdziwy uśmiech.
- Postaram się najlepiej, chociaż 'miły' to nie jest czymś co robię najlepiej.
- Dziękuję ci. On potrafi być naprawdę trudny, jego skorupa jest zdecydowanie jedyną tak twardą do złamania.
- Musisz się uspokoić, Harley, wszystko będzie dobrze. - Harry zapewnił mnie, jego ton był o wiele bardziej poważny, niż się spodziewałam.
Wypuściłam powietrze.
- Lepiej żebyś miał rację.
- Nigdy się nie mylę.
-------------------------------------
Nareszcie uporałam się z tym rozdziałem. Były takie dziwne zwroty, że naprawdę się namęczyłam tłumacząc je. Cały rozdział mimo, że taki krótki tłumaczyłam ponad 4h. lolz może to coś ze mną nie tak.
UWAGA
Dzisiaj dowiedziałam się, że nie będę mieć od jutra internetu bo skończyła nam się umowa a moi rodzice nie chcą jej przedłużać i będą brać go gdzie indziej. Wiec kupiłam sobie pakiet i będę na razie tylko na moblnym (nie długo, bo też mi się będzie kończył.) - mogę spróbować tłumaczyć z watpad'a i spisywać na kartkę a później na fb wysłać kuzynce i ona by dodawała (dodałam ją do współtwórców.) albo poproszę ją żeby sama tłumaczyła chociaż przez jakiś czas. (żeby przynajmniej raz w tygodniu pojawił się rozdział.) także jak coś to sprawdzajcie mojego tt wszystko napiszę (jak będę mieć jeszcze mobile). Bye xD
Subskrybuj:
Posty (Atom)